Tytuł brzmi przewrotnie podczas społecznej kwarantanny. Ale bez uprzedzeń sytuacyjnych - czy warto sięgnąć po książkę Fridy Ramstedt podczas długich, domowych dni?
Recenzję piszę na początku kwietnia 2020 r. Koronawirus rozprzestrzenia się w najlepsze. Z każdej strony apel: SIEDŹ W DOMU ! Skutkiem tego stos lektur znacznie urósł, a ja dawno nie czułam się TAK BARDZO udomowiona. Kiedy więc rozpakowywałam świeżutki i pachnący poradnik Fridy Ramstedt o tym, jak udomowić wnętrza, przybłąkał mi się sytuacyjny uśmieszek. Ale bez uprzedzeń.
O autorce
Przyznam się, że o Fridzie Ramstedt nic nie słyszałam do momentu pozyskania informacji o książce, która miała zostać wydana w Polsce nakładem wydawnictwa ZNAK. Jako rzecze tylna okładka, autorka to "szwedzka guru designu". Entuzjastycznie, ale bez szczegółów. Po krótkich poszukiwaniach okazało się, że jej konto na Instagramie (- trendenser) obserwuje ponad 150 000 użytkowników, profil na Pintereście odwiedza ok. 2 miliony osób miesięcznie, a blog o tej samej nazwie (www.trendenser.se) obfituje w całkiem fajne, zróżnicowane treści. W każdym razie treści wizualne, bo poza tym wszystkie opisy poczynione są w języku szwedzkim, którego nie znam :)
"Bliskość natury, olbrzymia waga światła dziennego, praktyczne rozwiązania oraz jakość życia wyrażana w prostocie (...)." F.R.
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że autorka zwraca uwagę na detale, ceni rośliny i hołduje prawdziwie skandynawskiej stylistyce. Wiedza ta nie jest nam jednak szczególnie potrzebna do przyswojenia książki, która z założenia bardzo uniwersalnie traktuje temat aranżacji wnętrz.
O materii
Książka ma dokładnie 239 s. i na zdjęciu wydawcy została mylnie przedstawiona jako grubsza, niż jest w rzeczywistości. Szweckie wydanie zostało najprawdopodobniej oprawione w szare płótno. Polską wersję pozbawiono tego smaczku. Tekturowa okładka ma jednolitą, szaro-beżową barwę i skromny, tekstylny, czarny grzbiet. Okładka przywodzi na myśl retro-podręcznik. Zamysł prosty, ale mnie akurat ujmuje.
W środku również fajerwerków brak. Golusieńki tekst i nieco szkiców. Wszystko w nudnej czerni i bieli. Czy może być... lepiej?
Moodboard Fridy Ramstedt z oryginalnym wydaniem książki. Źródło: materiały Autorki.
Odwyk od zdjęć
W głowie wirówka. Każdy pomysł super, tylko że wyklucza pozostałe. Niedecyzyjność. Żenująca pustka. Kojarzycie? Łapka w górę, komu nie zdarza się czasami dojść do projektowej "ściany". Natłok inspiracji, dostępnych materiałów, fajnych rozwiązań, które "na pewno warto zastosować". Godziny rozmyślań, a spójnej koncepcji brak. Myślę, że większość amatorów designu wie, o czym skrobię. Przesyt to moment kryzysu. To właśnie dla osób potrzebujących odwyku od Pinteresta, Instagrama, facebookowych grup i innych źródeł wizualnego przebodźcowania powstała chyba książka Fridy Ramstedt.
Szkicowe, proste ilustracje pobudzają wyobraźnię zamiast skłaniać do kopiowania estetyki autorki. Źródło: mat. prasowe Wydawcy.
Dzięki oszczędnej warstwie wizualnej można skupić się na treści książki. A dzięki brakowi konkretnych, kawa-na-ławę-podanych ilustracji tekst pobudza wyobraźnię. Zamiast zastanawiać się, jak zaadaptować pomysł ze zdjęcia we wnętrzu naszego lokum, podczas lektury mamy szansę wymyślić coś zupełnie nowego. Autorskiego. Indywidualnego. Od podstaw. Hurra!
Do kogo adresowana jest książka?
Autorka adresuje "Poczuj się jak w domu" do amatorów, a nie profesjonalnych projektantów wnętrz. Myślę, że jest w tym sporo skromności. Jak rzecze stare przysłowie, dobry nauczyciel zawsze jest uczniem. Myślę, że również wnętrzarze z dyplomem i doświadczeniem wyłuskają z lektury pani Ramstadt kilkanaście kropli materiału do przemyśleń.
Fajne jest, że autorka nie forsuje na siłę tzw. "skandynawskiej" stylistyki. Smaczkiem jest analiza skandynawskich trendów wnętrzarskich na przestrzeni XX i XXI wieku (pokostowane podłogi, kafelki bez fug...). Żaden określony styl nie jest jednak w książce promowany. W odróżnieniu od np. książki Indry Mahdavi nie zrażą Was również mocno zindywidualizowane, charakterne wnętrza. Można zaryzykować, że "Poczuj się jak w domu" to książka dla każdego.
Tematy wewnątrz
Miejscami brakuje w książce soczystych konkretów. Np. osoba poszukująca sztywnych wytycznych co do wysokości, na jakiej powinny znajdować się włączniki oświetleniowe, może być zawiedziona, bo takiej informacji nie znajdzie. Ale takie konkrety często wynikają z krajowych przepisów albo leżą w gestii branżystów. Poza tym powstało już kompendium, z którego garściami mogą czerpać projektanci spragnieni liczb: Neufert, "Podręcznik projektowania architektoniczno-budowlanego", przyjaciel każdego studenta architektury.
Jeśli chodzi o wskazówki ("tricki") dekoratorskie, autorka edukuje czytelnika jednak obficie. Zwraca uwagę na zależności. Podsuwa konkretne przykłady i problemy, z którymi zetknęła się podczas praktyki zawodowej. Temat aranżacji traktuje przekrojowo, wg zasady "od ogółu do szczegółu".
Rzut oka na spis treści książki "Poczuj się jak w domu". Zdjęcie: mat. własne.
Dzięki takiemu podejściu w książce znalazło się zarówno miejsce na omówienie zasad kompozycji, zależności pomiędzy kolorami, oświetleniem czy stylistką wnętrz, ale także na poruszenie wątku dobrych strategii zakupowych. Również tych inwestycyjnych. Czasami niestety książka trąci duchem encyklopedii. Dużo tematów, zwłaszcza na początku książki, przepływa pomiędzy oczami. Trochę szkoda, że nie ma sugestii prostych ćwiczeń aranżacyjnych, dzięki którym czytelnik miałby większą szansę na zapamiętanie zagadnień.
Prawie każdy z poruszonych wątków jest raczej muśnięty, niż dogłębnie przeanalizowany. Tyle, że przy próbie ich rozwinięcia "Poczuj się jak w domu" utyłoby do rozmiarów biblijnych ;) Wątki są omówione pokrótce, pigułkowo, esencjonalnie. To, czego ewentualnie jeszcze zabrakło (poza ćwiczeniami), to przypisy do źródeł, w których zaciekawiony czytelnik mógłby znaleźć więcej informacji na dany temat.
Selekcja myśli
Łatwo zgubić się w natłoku inspiracji i dobrych rad, choćby tych najszczerszych. Frida Ramstedt nie zdradzi Wam złotej recepty na fantastyczne wnętrze. Przeciwnie! Udowodni, że uniwersalny przepis na wnętrze NIE ISTNIEJE. Za to zwróci uwagę, jak wystrzec się autentycznych, a nie wydumanych błędów. W duchu "parkiet układa się wyłącznie w kierunku okna". Nieprawda, parkiety projektuje się rozmaicie w zależności od okoliczności.
"Umebluj dom tak, jak chcesz żyć, a nie jak chcesz być postrzegany" F.R.
Mało jest w aranżacji wnętrz jednoznacznie dobrych albo złych rozwiązań. Zamiast objawiania Świętych Prawideł książka "Poczuj się jak w domu" skupia się na analizie zależności. Uczy mądrego podejmowania decyzji oraz bronienia własnych koncepcji, także tych, które nie są modne. Takich, które powołujemy do życia w oderwaniu od Instagrama.
Jaki z recenzji jest morał?
Jeśli szukacie twardych danych, sztywnych wytycznych, liczb i nakazów, sięgnijcie po wspomnianego Neuferta oraz "Warunki techniczne, jakim powinny odpowiadać (...)". Jeśli poszukujecie porywającego studium projektowania "Oczy skóry" Pallasmy, "Język rzeczy" Sudjica czy "Pełnia architektury" Gropiusa będą lepszym pokarmem dla tworzenia filozofii projektowania.
Frida Ramstedt na tle ściany-galerii. Kwestia komponowania obrazów jest jednym z szerzej omówionych tematów w książce. Źródło: mat. prasowe Wydawcy.
Kiedy kolejna osoba pyta się: czy NA PEWNO T E kafelki? Czy jesteś PEWIEN, że będzie Ci się chciało odkurzać sztukaterię? Czy deski nie popękają, centralny odkurzacz nie wybuchnie, a łącznik dźwigniowy nie zakleszczy się na amen... Jeśli po prostu nie jesteście pewni, czy Wasze decyzje prowadzą aranżację w dobrym kierunku, książka "Poczuj się jak w domu" będzie służyć pomocą :)
To bardzo pragmatyczny, zwięzły, przejrzysty poradnik aranżowania dobrego (niepowtarzalnego!) wnętrza.
---
* Wszystkie cytaty pochodzą z książki Fridy Ramstedt "Poczuj się jak w domu", wydawnictwo ZNAK, wyd. I 2020 r.